Historie zabytków czyta się czasem jak horrory. Są w nich przerażające zwroty akcji, ponure intrygi, a na końcu bohatera czeka nieuchronna zagłada. Zdarza się jednak – zbyt rzadko – że taka opowieść ma szczęśliwe zakończenie.
I to będzie właśnie jedna z nich. W roli głównej najsłynniejszy chyba świdermajer: sanatoriom Abrama Gurewicza.