Lidia Pańków:
Niemal w ostatniej chwili udało się uratować gmach pensjonatu Abrama Gurewicza w Otwocku. Obiekt unikatowy nie tylko z powodu gabarytów (powierzchnia użytkowa 2700 m²), które czynią z niego jeden z największych drewnianych kompleksów w Europie. W jego historii, jak w soczewce, skupia się opowieść o przeszłości Otwocka. Podczas wojny luksusowy pensjonat Niemcy zajęli na swoją kwaterę i szpital dla Luftwaffe. Gdy w 1944 r. miasto zajęła Armia Czerwona, ulokowano w nim szpital NKWD. W roku 1948 Gurewiczowie sprzedali nieruchomość i zabudowania gospodarcze Warszawskiemu Zarządowi Samorządowemu. W latach 1960–1994 gmach funkcjonował jako liceum pielęgniarskie i początkowo utrzymywał standard, a uczennice miały wrażenie, że są w lepszym świecie – wysokie sufity, kaflowe piece, komfortowe łazienki, przeszklone werandy. Wreszcie park pełen krzewów i kwiatów. Potem budynek zaczął popadać w ruinę na skutek butwienia, naciekania i zagrzybienia. Bo poważnych remontów nie przeprowadzano tu w ogóle. Do środka, ze względów bezpieczeństwa, nie wolno było wchodzić…