Przychodzi triathlonista do fizjoterapeuty

„Łańcuch jest tak mocny, jak jego najsłabsze ogniwo, a życie to w końcu łańcuch.”

Odnosząc triathlon do powyższego cytatu amerykańskiego filozofa i psychologa, Wiliama James’a, można zauważyć pewną analogię. Aby lepiej zwizualizować daną sytuację, warto w tym momencie porównać zawodnika do poruszającego się setki tysięcy razy łańcucha. Niezależnie od ilości startów w sezonie oraz dystansu, na jakim przyjdzie zmierzyć się zawodnikom – triathlon to setki godzin treningu w sezonie spędzonych na rowerze, w biegu i na basenie, podczas których ciało poddawane jest bardzo dużym obciążeniom.

W przypadku idealnie działających i współpracujących ze sobą układów mięśniowo-szkieletowego i nerwowego oraz prawidłowo przebiegającej regeneracji, ryzyko kontuzji jest niewielkie. Sytuacja diametralnie się zmienia, kiedy któryś z elementów łańcucha przestaje funkcjonować prawidłowo. Intensywne treningi, praca zawodowa i pęd życia codziennego również najczęściej nie idą w parze z możliwością pełnej regeneracji organizmu. Nawarstwiające się zmęczenie, ograniczona ruchomość w stawach, deficyty i duże dysproporcje siły mięśniowej oraz zaburzenia kontroli nerwowo – mięśniowej i stabilności – są głównymi czynnikami predysponującymi do wystąpienia kontuzji. Najczęściej w przypadku dysfunkcji pewnego obszaru ciała, organizm zaczyna ograniczać jego lokalną ruchomość, przez co pozostałe obszary będą próbowały nadrobić powstały deficyt ruchowy i skompensować daną restrykcję, aby ruch globalny był zachowany.

Następstwem powyższych może być zaburzona biomechanika ruchu, co może wywoływać ból. Powoduje to kolejne kompensacje ruchowe mające na celu odciążyć bolesne tkanki. W ten sposób najczęściej dysfunkcja pogłębia się, a zawodnik wpada w pętlę bólu, z której z biegiem czasu coraz trudniej jest się wydostać. Bardzo ważnym elementem, mającym przeciwdziałać pojawianiu się słabych ogniw w ciele, jest trening uzupełniający. Niestety jest bardzo często pomijany i bagatelizowany przez amatorów tego sportu. Przeświadczenie, że trenując tylko pływanie, jazdę na rowerze oraz bieganie, poprawimy swoje wyniki sportowe, zaniedbując ćwiczenia ogólnorozwojowe, najczęściej prowadzi zawodnika do pauzy w treningach, wynikającej z kontuzji.

Kiedy triathlonista znajdzie się już w takim punkcie, niezbędna może się okazać wizyta u fizjoterapeuty, który przeprowadzi szczegółową diagnostykę funkcjonalną. Na początku spotkania terapeuta zbiera dokładny wywiad w celu poznania środowiska pacjenta, w którym funkcjonuje na co dzień, jego obciążeń treningowych, aktualnego problemu oraz ogólnego stanu zdrowia. Pozwala to z dużym prawdopodobieństwem postawić wstępną diagnozę oraz wykluczyć objawy, które wymagają pilnej konsultacji z lekarzem. Następnie za pomocą prostych testów funkcjonalnych fizjoterapeuta określa zaburzone strefy w ciele. Kolejnym etapem jest szczegółowa ocena dysfunkcyjnego rejonu, która polega na ocenie wizualnej i palpacyjnej, ocena zakresów ruchomości w stawach oraz siły i koordynacji nerwowo – mięśniowej.

Następny krok to wspólne określenie strategii wyjścia z dolegliwości. Terapia manualna oraz indywidualnie przygotowany plan treningowy ukierunkowany na korekcję najsłabszych ogniw w ciele, ma na celu ulgę w bólu oraz poprawienie ogólnej sprawności fizycznej.

Odpowiednia edukacja odnośnie przyczyny wystąpienia problemu pozwoli na minimalizowanie ryzyka nawrotu kontuzji. Jeśli borykasz się z problemami podczas pływania, jazdy na rowerze lub biegania, albo po prostu chcesz poprawić swoją sprawność i czerpać przyjemność z bezbolesnego uprawiania sportu, zapraszamy na wizytę do MIRAI.

mgr Krzysztof Piwowar

Zapraszam!